czwartek, sierpnia 2

Rozdział 3

" Może się co do niego myliłam? "



   - Skarbie, obudź się! Jak Boga kocham, przysięgam, że kupię ci budzik. Wszyscy już czekają, a ty co? - rozemocjonowany głos Babci  zbudził mnie z głębokiego snu, pewnie przeżywała powrót tego całego Asha. Wszyscy tak go chwalą a to przecież człowiek jak każdy inny, albo raczej pól demon. 
- Już idę!
- Tylko się ładnie ubierz, chyba chcesz zrobić wrażenie na Ashu?
- Pewnie. - przewróciłam oczami i otworzyłam szafę. Nie miałam zamiaru się dla niego stroić, bo niby kim on jest?!
   Przebrałam się w czarną bokserkę i jeansowe spodenki. No cóż, elegancja nie była moja mocną stroną. 
Dziś to ja miałam patrolować ulice,więc  zamierzałam się tylko przedstawić i wyjść. Zeszłam po schodach i udałam się do jadalni, pomyślałam, że może jednak coś zjem przed wyjściem. 

W sali panował gwar wywołany przez powrót "bohatera", w końcu poświecił kilka dni wolności, aby znaleźć dla nas pomoc. Tylko nikt nie wie jak było naprawdę, możliwe, że w tym czasie się świetnie bawił, ale nieważne. Rozejrzałam się za obcym mi chłopakiem i dostrzegłam go siedzącego obok Nestorki, która gestem zapraszała do swojego stolika. Z ociąganiem, ale jednak ruszyłam w ich kierunku.
- Carmen, poznaj Asha. - przemówiła Nauczycielka.
- Miło mi. - powiedziałam i spojrzałam na niego, jednak tak zakręciło mi się w głowie, że musiałam usiąść. Pewnie wyglądało to komicznie z ich punktu widzenia.
  Chłopak miał atletyczną figurę i z pewnością był wysoki. Jego brązowe włosy opadały na piwne, hipnotyzujące oczy. Oj, był przystojny i to nawet bardzo, ale irytował mnie jego uśmieszek typu: "Każda laska na mnie leci ", a do tego spojrzenie, które bezczelnie lustrowało całą moją osobę. Jednym słowem - palant!
Przez niego nie mogłam się skoncentrować i ułożyć porządnie zdania. Starałam się skupić wzrok na Nestorce, która z rozbawieniem przyglądała się moim staraniom, co w żaden sposób mi nie pomagało.
 Na szczęście w końcu udało mi się coś  wykrztusić:
- Mam zamiar zostać dzisiaj dłużej na patrolu. - oznajmiłam.
- Jak to ? Idziesz sama?- Nestorka zdawała się być tym faktem zaniepokojona, ale dobrze wiedziała, ze zawsze wyruszam bez wsparcia.
- Dam sobie radę, jak zawsz...
- Ja z nią pójdę.- oznajmił Ash, chamsko wcinając się w moje zdanie. Pierwszy raz słyszałam jego głos i musiałam przyznać, że był taki.... pociągający. Szczerze go za to nienawidziłam.
- Bez urazy, ale jestem już dużą dziew....- starałam się zaprotestować, ale po raz kolejny mi przerwano.
- Świetnie! No to postanowione, zjedzcie coś dzieci i możecie wyruszać.
  Chciałam zaprzeczyć, wykłócać się o swoje prawo głosu, ale powstrzymało mnie udręczone spojrzenie Nestorki.



                                            Coś było nie tak.




***


   - Dlaczego poszedłeś ze mną? Nikt cie o to nie prosił.
Szliśmy słabo oświetlona ulicą, słońce chyliło się ku zachodowi, byłoby uroczo zważając na krajobraz przedmieść Londynu, gdyby nie mój towarzysz, który od czasu do czasu rzucał mi przelotne spojrzenia. To był pewnie jego kolejny irytujący nawyk. No  trudno, będę musiała przywyknąć.
   Podczas jazdy autobusem oboje milczeliśmy, ale wtedy niespecjalnie nam to przeszkadzało. Jednak teraz ta cisza stała się drażniąca, tym bardziej, że Ash zdawał się mnie nie słuchać.
- Halo! Odpłynąłeś? Pytałam się coś ciebie.
- Przepraszam, zamyśliłem się. Czy mogłabyś powtórzyć? - spojrzał na mnie i po raz kolejny użył tego swojego wkurzającego uśmiechu numer jeden. Powstrzymałam się przed przyłożeniem mu w tą śliczna mordkę i powtórzyłam. Tym razem dosłyszał.
- Nie sądzisz, że ładne dziewczęta mogą paść łupem jakichś zacofanych bandziorów?- popatrzył na mnie przenikliwie tymi cudownymi oczami, a na moje policzki, mimo stanowczego protestu wpłynęły rumieńce. A on kontynuował.
- Na szczęście to ty miałaś dzisiaj dyżur, a nie Patrice. - odwrócił ode mnie wzrok i uśmiechnął się szyderczo.
 Teraz już naprawdę miałam ochotę nakopać mu do tego chamskiego łba!
- Tak, cóż za fart. Co nie zmienia faktu, że ze mną poszedłeś.- ciągnęłam niewinnie.
- Z tobą będzie łatwiej. - odparł tajemniczo i uśmiechnął się pod nosem.
- Co masz na myśli? - zapytałam zaniepokojona jego słowami, automatycznie podniosłam brwi do góry w geście zdziwienia.
- Nikt nas nie będzie zaczepiał prosząc o twój numer.- roześmiał się.
    Czy on mnie prowokuje?! Bo jeśli tak, to mu świetnie idzie!
- Jesteś cholernie chamskim dupkiem. -  stwierdziłam spokojnie, patrząc na niego spod zmrużonych powiek.
- A ty się nie umiesz ładnie wyrażać, założę się, że nie masz za wielu przyjaciół.
- W tym życiu nie.-odparłam jakby do siebie, jednak on to usłyszał.
- Co masz na myśli?- spytał zdumiony.
- Nie ważne. Ważniejsze jest, gdzie ty nas prowadzisz?- zapytałam z ożywieniem, bo dopiero teraz zauważyłam, że znaleźliśmy się na obrzeżach miasta. Gdzieś w oddali świecił neonowy napis głoszący nazwę lokalu.
- Zobaczysz.- powiedział tajemniczo i przyspieszył.
-Mieliśmy patrolować.-podążyłam za nim i w końcu zrównaliśmy krok.- I zwolnij! Nie mam zamiaru brać udziału w maratonie!
- Mogłabyś mi zaufać?- zapytał lekko wkurzony.
- Wiesz? To będzie trudne, zważywszy na to, że znam cie dopiero od godziny!
     Zatrzymał się gwałtownie i popatrzył mi głęboko w oczy, a moje serce automatycznie przyśpieszyło.
- Proszę. Po prostu baw się dobrze, okej?- jego spojrzenie mnie hipnotyzowało.
- Okej. Chwila! Co?! Nie!- zdałam sobie sprawę, że mną manipuluje. Oj, nie ładnie.
 Westchnął zirytowany.
- Posłuchaj mnie. Ten patrol nie ma już sensu.- powiedział tylko i zaczął iść dalej.
- Jak to?- nie miałam zamiaru dać za wygraną i podążyłam za nim.
- Człowiek, którego szukałem sprzedał nam kilka informacji.
    Nie kontynuował tylko szedł dalej, więc postanowiłam zaryzykować:
- No i?
-Yygh.- wzniósł oczy do nieba.- Nie wystarczy ci, że wiem, że patrole nic nam nie dadzą?- spytał z prośbą w oczach, najwyraźniej nie chciał mi mówić wszystkiego, ale ja byłam nienasycona informacjami. Musiał zaspokoić moją ciekawość.
- Nie. Powiedz.- zdawałam sobie sprawę ze swojego uporu.
- Jesteś uparta jak osioł!
- To zarzut? - spytałam niewinnie.
- Nie.
- Więc mów dalej.
- No dobra.- ha, złamałam go!- Agencja obawiając się kolejnych ofiar, zamknęła się u siebie i coś szykuje.
- I to wszystko?- spytałam zdziwiona.
- Nie pojmujesz?- wydawał się zszokowany moim refleksem umysłowym. No cóż, zawsze wiedziałam, że detektywem nie będę. Musiałam chwilę pomyśleć za nim zebrane informacje wskakiwały na swoje miejsce i układały się w logiczna całość.
- Daj mi chwilę. - poprosiłam.
- Wiesz co? Powinnaś być blondynką.- stwierdził ze spokojem.
    Tym razem nie wytrzymałam i uderzyłam go w ramię.
- Ała!- zaczął rozmasowywać obolałe miejsce, a ja popatrzyłam na niego triumfalnie.- Jesteś brutalna!
- Lepiej, żebym ja się nie wypowiadała na twój temat.- stwierdziłam groźnie. Byłam rozdrażniona i szczerze mu odradzałam dalszego prowokowania mnie.
- Ok, ok. Już kończę. Ale zrozumiałaś o co chodzi?
- Tak, i wiem już dlaczego od dłuższego czasu nie natknęłam się na żadnego z nich.
Tylko nie wiem dlaczego mi tego wcześniej nie powiedziałeś. Mogłabym teraz siedzieć w domu z książką w ręku.
- Ponieważ w "Makumbie" organizują świetne imprezy.- oznajmił z miną odkrywcy.
- Nadal nie rozumiem, przecież moglibyśmy normalnie wyjść, John i Patrice co wieczór chodzą się bawić na dyskoteki.
- Ale to nie jest zwyczajna dyskoteka. To klub dla istot magicznych.
- Więc?
- Nie łapiesz?- chyba naprawdę zaczynałam go irytować.- Logiczne myślenie nie jest twoją mocną stroną, co?- zapytał z rozbawieniem.
- Znowu zaczynasz!- warknęłam wytykając go palcem. - A zresztą, dlaczego nie możesz mówić wprost, tylko każesz mi się domyślać?
- Akurat myślenie w twoim przypadku nie byłoby takie złe.- zaczął się śmiać i odskakiwać, dzięki czemu unikał moich kopnięć. 
   Stanęłam obrażona, bokiem do niego i skrzyżowałam ręce na piersi.
- No przepraszaaaam.-posłał mi skruszone spojrzenie.- A teraz możemy już iść?
- Wyjaśnij mi.- rozkazałam.
- Nestorka zakazuje takich klubów. Idziemy?
- Dlaczego?
- Nie wiem. Idziemy?
    Popatrzyłam na niego nie ufnie. A co jeżeli mnie tam zostawi? Nie uśmiechało mi się siedzenie w towarzystwie wampirów i wilkołaków.
- A obiecujesz, że będziesz przy mnie cały czas?
- Przysięgam.- odparł żywo salutując przy tym jak mały chłopiec bawiący się w żołnierza i pociągnął mnie w stronę klubu.



    W lokalu było głośno i zalatywało potem,a w powietrzu unosił się dym papierosowy. Wszędzie znajdowały się magiczne stworzenia, wyczuwałam ich aurę, od której było aż gęsto.
    Nie wielka grupka siedząca najbliżej wejścia, a tym samym nas -grała w pokera i z tego co zdążyłam zauważyć- rozbieranego. Jeden z nich wychwycił moje spojrzenie.
- Chcesz się dołączyć, mała? Obiecuję, że ci się spodoba.- uśmiechnął się przy tym w obrzydliwy sposób i poklepał miejsce obok siebie. Miałam ochotę zetrzeć mu ten uśmieszek z twarzy.
- Ona jest ze mną. - usłyszałam za sobą niebezpiecznie brzmiący głos Asha, który zaczął mnie odciągać w stronę stolika. Jednak słyszałam jeszcze głos tego faceta, który składał mi niemoralne propozycje, więc posłałam mu uroczego fucka.
- Masz charakterek.- zaśmiał się demon.- A teraz przepraszam cię na chwile, ale muszę się przywitać z dawnymi przyjaciółmi.- oznajmił i zaczął odchodzić w stronę baru.
- Co? Ej, obiecałeś!- krzyknęłam za nim i dobrze wiedziałam, że mimo tej ogłuszającej muzyki mnie słyszy, ponieważ nasz słuch jest sto razy silniejszy od słuchu przeciętnego człowieka, ale on postanowił mnie zignorować.
- Jeszcze się policzymy.- mruknęłam pod nosem i zaczęłam obserwować tańczące osoby. W takt dzikiej melodii łączyły się w jedną całość. Poczułam ukłucie w sercu, kiedy ja ostatnio tak dobrze bawiłam się z przyjaciółmi?
- Zatańczysz o piękna?- przestraszona nagłym pojawieniem się nieznajomego mężczyzny o  mało nie spadłam z krzesła. Przyjrzałam mu się uważniej i dostrzegłam charakterystyczne ostre zęby. Tak więc, albo wilkołak, albo wampir. Aby to rozstrzygnąć zbadałam jego aurę. Wampir. Oj, nie dobrze.
- Nie dzięki. Nie tańczę.-odparłam obojętnie.
- Niemożliwe. Toż to ciało stworzone jest do tańca, skarbie.- był cholernie pewny siebie, typowa cecha jego gatunku, właśnie dlatego za nimi nie przepadam. Nie potrafią przyjąć odmowy.
- To ciało ma dobre geny i tyle.- odpowiedziałam gromiąc go wzrokiem, niech lepiej tak na mnie nie patrzy bo na pewno nie będę jego deserem.
Ale on był jeszcze bardziej uparty ode mnie.
- A teraz, złotko. Pójdziesz ze mną. - wlepił uparcie we mnie wzrok i zaczął hipnotyzować.
Biedak nie wiedział, że sama tak potrafię.
- Śmieszny jesteś.- spojrzałam na niego wyniośle i uniosłam dumnie brodę.
- Nie lubię kiedy ktoś się mnie nie słucha!- ewidentnie się zdenerwował i zrobił krok w moją stronę, a ja wiedziałam, że trochę przegięłam. Co ja gadam? Nawet nie trochę! Przegięłam i to bardzo, dlatego zaraz rzuci się na mnie jakiś zakompleksiony wampir psychopata!
   Na moje szczęście pojawił się Ash i zagrodził  krwiopijcy dostęp do mnie.
- Szukasz czegoś?- zapytał uprzejmie, aż za uprzejmie jak na niego.
- Zejdź mi z drogi, gówniarzu!
- Zmuś mnie!- odparł wyzywająco i wiedziałam, że teraz to on przegiął.
 No nie powiem, byłam trochę zaintrygowana, w końcu zaraz na moich oczach miała się rozegrać walka między pijawką a demonem i jakby na to nie patrzeć - o mnie.
 Jednak wampir nie rzucił się na Asha. Z groźnymi minami pojedynkowali się wzrokiem. W końcu wampir kapitulował.
- Jeszcze wrócę po swoją własność!- krzyknął i wyszedł z klubu.
   Ash zupełnie nie wzruszony, usiadł na przeciw mnie i zawołał kelnerkę.
- Czy on mnie właśnie nazwał swoją własnością?- spytałam lekko wkurzona. No bo przepraszam, ale czy ja wyglądam jak rzecz?!
- Wampiry lubią zawłaszczać sobie piękne, młode dziewczyny.- odrzekł spokojnie. No ładnie, znowu zaczynał, ale nie miałam zamiaru dawać mu tej satysfakcji i to ja dokończyłam.
- Ale Patrice tu nie ma, więc wziął się za mnie, tak? - spytałam z przekąsem.
- Tego nie powiedziałem.
Spojrzał na mnie poważnie, a mnie momentalnie zalała fala gorąca. Matko, co się ze mną dzieję do cholery?!
 Udałam jednak, że nie słyszałam co przed chwilą powiedział i złożyłam zamówienie.
Ja oczywiście wzięłam coś bezalkoholowego, bo nie podchodzą mi te wszystkie trunki, a Ash zamówił coś co nie wyglądało zachęcająco, ale pił to na własną odpowiedzialność.
- A tak właściwie to gdzie szukałeś tego informatora?- zapytałam popijając chłodną Nestea. 
- W Paryżu, we Włoszech.
- Hm, zawsze chciałam zobaczyć Włochy.
- A Paryżu, nie?- zapytał zdziwiony, pewnie myślał, że jestem kolejną zwolenniczką romantyzmu. 
- Paryż jest przereklamowany. Phi, miasto miłości? Dobre sobie. Wiesz, że to tam najczęściej odbywają się rozwody?
- Doprawdy? Ty chyba nie masz co robić skoro wiesz takie rzeczy.- roześmiał się.
- Otóż mylisz się, wiem dużo rzeczy, co nie znaczy, że nie mam żadnego hobby.
- Wymień jedno.
- Jazda konna, piłka nożna, czytanie...
- Dobra starczy, prosiłem o jedno.-puścił do mnie oczko.
- Teraz ty mi wymień swoje zainteresowania.- zażądałam i popatrzyłam na niego uważniej opierając podbródek na rękach.
- No więc...- rozsiadł się wygodniej na krześle.- Lubię długie spacery po plaży...
- No, ale bez jaj!- zaczęłam się śmiać.
- Ja mówię serio!- zaprzeczył udając powagę czym spowodował u mnie głupawkę.

   Chwile później obydwoje leżeliśmy na stole zaśmiewając się z coraz to lepszych stwierdzeń Asha.


***



    Później, siedząc w taksówce myślałam o dzisiejszym wieczorze i stwierdziłam, że się świetnie bawiłam. Przez ten krótki odcinek czasu czułam jakbym wróciła do dawnego życia, beztroskiego, pełnego przyjaciół, bez  ciągłych obaw, że zaraz zginę. Dzięki temu "palantowi" poczułam się lepiej.
       
      Może się co do niego myliłam? Może faktycznie jest w porządku?
- Carmen?
- Tak?- spojrzałam na niego i chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Siedzieliśmy ramie w ramie pośród kojących melodii wydobywających się z radia.
- Co robisz?- spytał niewinnie.
- Myślę.
- Serio?!- wydarł się na całą taryfę robiąc przy tym minę mówiącą: " Nie spodziewałem się tego po tobie."
- Zaraz ci coś zrobię!- krzyknęłam i rzuciłam się na niego z pięściami, ale ten niczym nie wzruszony śmiał się i z łatwością blokował moje żałosne ataki.




 Chyba jednak miałam co do niego rację.


10 komentarzy:

  1. Ash jest jednak mega chamski, chociaż może to tylko maska, która skrywa fajnego chłopaka? Coś czuję, że będzie z tego niezła znajomość. Będzie iskrzyć, niekoniecznie pozytywnie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz na moim blogu. Chętnie będę Cię powiadamiała o nowych rozdziałach ;)
    Zaciekawiło mnie Twoje opowiadanie, lubię fantastykę w takim wydaniu. Pół demony to naprawdę ciekawy pomysł. Szczerze powiedziawszy od razu polubiłam główną bohaterkę, jest taka dynamiczna i barwna. Co się zaś tyczy Asha... Mam podzielone zdanie. Z jednej strony wydaje się taki zabawny, a przede wszystkim dobry, z drugiej odnoszę wrażenie, iż coś ukrywa. Ale - pożyjemy, zobaczymy.
    Z przyjemnością poznam dalsze losy Carmen. Poinformuj mnie o nowym rozdziale, dobrze? Byłabym wdzięczna.
    Pozdrawiam. [bitwa-o-szczescie.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę zdradzać fabuły, ale dobrze myślisz.
      Dziękuję za miłe słowa i oczywiście będę powiadamiała ;)

      Usuń
  3. Po pierwsze chciałam Ci bardzo podziękować za miły komentarz na moim blogu. Bardzo się cieszę, że mój prolog Ci się spodobał. Jeśli zaś chodzi o Twoje opowiadanie, to po pierwsze bardzo lubię imię Carmen, a poza tym postać Asha jest cudowna! Chłopak z takim charakterem to mój książkowy ideał (bo w prawdziwym świecie chyba niekoniecznie ktoś taki przypadłby mi do gustu) - przystojny, wydaje się, że może mieć każdą dziewczynę i że niczym się nie przejmuje, prawdopodobnie egoista (przynajmniej z pozoru), ale gdzieś w międzyczasie pojawiają się takie przebłyski świadczące o tym, że ten chłopak tak naprawdę jest zupełnie inny, lepszy. Obojętnie o czym byłoby to opowiadanie, czytałabym je dla samej postaci Asha. Mam nadzieję, że będzie on obecny w większości kolejnych rozdziałów.
    Pozdrawiam
    koszmar-na-jawie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, mam zamiar wprowadzić go na stałe jako drugiego głównego bohatera. Odegra znaczącą rolę w tej historii.

      Dziękuje za miłe słowa ^^

      Usuń
    2. W takim razie bardzo się cieszę. Skoro Ash będzie drugim głównym bohaterem, to będę czytać Twoje opowiadanie z jeszcze większym zapałem! A przy okazji zgodnie z prośbą informuję, że na koszmar-na-jawie.blogspot.com pojawił się nowy rozdział. Zapraszam w wolnej chwili. Pozdrawiam.

      Usuń
  4. uwielbiam takie historie <3 kocham fantasty i sama nawet takie opowiadania pisze, a blog boski. <3 będę stałą czytelniczką obiecuje <3 ;D no i oczywiście czekam na kolejną część... <3

    P. S. jak ci sie chce to prosiła bym cie żebyś informowała mnie na gg jak bd coś nowego 34529882 ;D

    Pozdrawiam.!

    OdpowiedzUsuń
  5. Już na początku dziękuję za miły komentarz na moim blogu. Twoje słowa wywołały ogromny uśmiech na mojej twarzy :)
    A skupiając się na Twoim blogu, to myślałaś może nad zmianą czcionki? Nie żebym chciała Cię urazić, czy coś! Tylko z własnych obserwacji wnioskuję, że znacznie lepiej czytałoby się gdyby chociaż nie była ona pochyła :)
    Ale co tam - wygląd bloga to jedno, a treść to co innego.
    Jestem pod wrażeniem Twojej ogromnej wyobraźni. Kreujesz całkiem ciekawy, nowy świat z pół demonami i innymi stworami :D Próbowałam kiedyś swoich sił w opowiadaniu Anioły-Demony, ale zacięłam się już w drugim rozdziale, dlatego gratuluję pomysłowości i wytrwałości w pisaniu ;) Postać Asha jest bardzo ciekawa. Niby zwykły flirciarz (palant, jak go określiła), a jednak był dla niej dość pomocny i nie licząc tych głupich, chamskich odzywek o myśleniu, to wydawał się być miły. Współczuję pół demonom, że muszę przechodzić coś takiego w swoim życiu. Mam na myśli odejście od rodzin/przyjaciół, odizolowanie od świata i mordowanie tych złych. Jakby nie patrzeć, to też ludzie/stwory (?) więc sumienie niektórych pewnie jest zszargane. Ale trzymam za nich wszystkich kciuki i jestem ciekawa czy coś więcej zaiskrzy między Ashem i g. bohaterką :) Pozdrawiam serdecznie i dodaję do Obserwowanych oraz do linków, jeżeli nie masz nic przeciwko :)
    {Dotknac-nieba}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :3 . A co do czcionki to faktycznie ja sama mam problemy ze skupieniem wzroku ;)

      Oczywiście nie mam nic przeciwko :)
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  6. http://bitwa-o-szczescie.blogspot.com - zapraszam serdecznie na rozdział pierwszy.

    OdpowiedzUsuń