" Bo życie lubi się z nami bawić"
Los nigdy nie był dla mnie łaskawy, wychowywałam się w rodzinie zastępczej, która traktowała mnie jak lokatora. Nigdy nie okazywali swoich uczuć, byli jak roboty, ale nie stałam się przez to zimną egoistką. Miałam kochających przyjaciół, za których z pewnością oddałabym życie. Zawsze sprawiali, że na mojej twarzy gościł uśmiech. Niestety dla ich dobra musiałam odejść....
Był środek wakacji, słońce ogrzewało twarze zebranych tu osób.
Obserwowałam ich schowana pośród drzew, mieli zapłakane oczy, każdy gest okazywał rozpacz. Zapewne w tych czarnych strojach musiało im być gorąco, ale najwyraźniej nie zwracali na to uwagi, spojrzenia skupili na przemawiającym do nich starcu.
Znałam każdego mężczyznę, każdą kobietę, każdego chłopca i dziewczynkę, ale nie dołączyłam do nich.
To byłoby dziwne gdybym pojawiła się na własnym pogrzebie. Prawda?
Pojawienie się na własnym pogrzebie? Już mnie kupiłaś! Uwielbiam opowiadania, w których już od prologu czuć tę nutkę tajemnicy. Wtedy nie mogę się już doczekać, żeby przeczytać kolejny rozdział i zagłębić w akcję. Mam nadzieję, że szybko opublikujesz nowość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
PS. Na przesiakniete-grzechem.blogspot.com pojawił się pierwszy rozdział.
Zapraszam do czytania!
To znaczy, prolog był już wcześniej, tylko niechcący skasowałam i musiałam pisać od nowa. Kolejne rozdziały już sie pojawiły.
OdpowiedzUsuńDziekuje za miłe słowa i już biorę się za czytanie twojego rozdziału :3
Pozdrawiam ^^